wtorek, 2 listopada 2010

Uluru - miejsce, które musisz zobaczyć przed śmiercią

Czy Uluru można nazwać po prostu "miejscem"? Jest to formacja skalna (znana także jako Ayers Rock), ale nie taka, na którą wejdziesz, by na szczycie zatknąć chorągiew i wypić kieliszek szampana. 


Uluru to nazwa nadana niezwykłej skale przez rdzennych mieszkańców tego regionu Australii: lud Pitjantjatjara. Niestety - nazwa ta znaczy tyle, co amerykańskie imiona, czyli nic. Nie kryje się za nią wielka tajemnica, której oczekiwałby spragniony egzotycznych przygód podróżnik z Europy. Mimo tego z Uluru wiążą się liczne legendy...

Jedna z nich głosi, że Uluru jest pozostałością po zabawie dwóch chłopców, kroczących po świecie gdy ten nie był jeszcze do końca ukształtowany. Ugnietli oni górę z błota, a następnie powędrowali dalej, by nieświadomie tworzyć inne cuda. Według innej opowieści jest to miejsce, w którym Kuniya - kobieta-pyton - walczyła z jadowitym wężem Liru.

Na Uluru można wejść - choć jest to dość niebezpieczne, o czym podróżnych ostrzegają odpowiednie znaki. Jest to jednak góra tak wyjątkowa, że znacznie lepiej patrzeć na nią z odległości. O różnych porach dnia wydaje się bowiem zmieniać swoje zabarwienie - z żółtawego staje się wieczorem czerwona, a podczas deszczu - srebrna. Widok zapiera dech w piersiach.


Uluru MUSISZ zobaczyć; to jedno z tych magicznych miejsc, w którym zapomnisz o problemach szarego świata. Majestatyczna skała istnieje sama dla siebie, nie zważając na małych, błyskawicznie przemijających ludzi - kiedy się przy niej znajdziesz, odczujesz potęgę, ale i wyrozumiałość natury. Nie wierzysz? Tym lepiej. Jeszcze milej się zaskoczysz.

fotografie: nosha, Dan Lundberg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz